czwartek, 13 września 2012

Później było lepiej...

Wszystko z czasem stawało się lepsze. Prócz pogody. Ona była do dupy. Deszcz, ciemne niebo, jakby miało coś się złego wydarzyć. Chmury zasłaniające słońce. Ono przedostawało się mozolnie, co było bardzo rzadkim zjawiskiem. Tata nie był pod wpływem alkoholu, jak wcześniej. Jedynie w małej dawce, ale to z powodu tego, że leczył się alkoholem. Można sobie wyobrazić człowieka z cholernym, niewyobrażalnym kacem, po niespełna tygodniu picia. A więc, prawie że wszystko było dobrze. Pozostała jeszcze szkoła. Nie będąc pierwszy tydzień na lekcjach, wszyscy popędzili do przodu, a ja zostałam w tyle. Wiedzieli już mniej więcej gdzie są sale itp. Ja kompletnie nic. Nastąpiło wtedy kilka pomyłek, było niekomfortowo, zresztą nieprzyjemnie. Cóż, dzisiejszy dzień nie był okropny. Mogę go uznać za w miarę udanego, mimo tego, że lekcji miałam 8 ;P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz